I wojna światowa: ogrom śmierci, jakiego jeszcze nikt nie widział
Bitewne żniwo i dzisiejsze konsekwencje
I wojna światowa rozpoczęła się od śmierci i zebrała żniwo, jakiego świat jeszcze nie widział. Poległy miliony ludzi, a także zwierząt. 9 milionów ludzkich ciał byłoby wyzwaniem logistycznym, gdyby chcieć godnie pochować wszystkich zmarłych. Żołnierze zalegali na polach bitwy, umierający jęczeli w miejscach, chowani byli w masowych grobach. Dawne cierpienie dzisiaj wyczytać można ze składu chemicznego podłoża, które może stanowić zagrożenie dla stanu środowiska.
W celu dezynfekcji pochówek posypuje się chlorowanym wapnem (de Ville, de Goyet 1980). W warunkach wojennych, podczas I i II wojny światowej, rzadko stosowano ten środek. Wynikało to prawdopodobnie z jego braku lub ze względu na tempo rozgrywających się wydarzeń. Znane są przypadki wapnowania masowych grobów kilka lat po wojnie. W związku z tym groby te musiały stanowić zagrożenie dla okolicznych mieszkańców. (…)
Jak wykazują dotychczasowe badania lokalizacja cmentarzy jest problemem ogólnoświatowym. Źle zlokalizowane cmentarze mogą doprowadzić do zanieczyszczenia środowiska. Może to najczęściej wystąpić podczas katastrof, np. bardzo intensywnych opadów.
Wpływ masowych grobów z I i II wojny światowej na środowisko przyrodnicze, Józef Żychowski
Wojna i wynalazki
Nowoczesne technologie efektywnie przyczyniały się do siania zagłady. Pierwszy raz użyto gazów bojowych. Pod Bolimowem wskutek ich użycia zmarło 11 tysięcy ludzi. Ja tam widziałem pełno nieboszczyków, cały ogród (…). Cywilów też dużo było potrutych – wspomina świadek w reportaży Wyrzykowskiego Próba apokalipsy. Nie ogrom śmierci i przerażające skutki tej broni spowodowały, że po I wojnie światowej nigdy już nie zdecydowano się na korzystanie z gazów bojowych, a ich nieprzewidywalność – wiatr mógł spowodować straty nie wśród wrogów, a żołnierzy armii, która użyła tej broni.
Broń chemiczna nie przyniosła nikomu przewagi, a straty w ludziach wyniosły ponad milion osób. Ponadto żołnierze w okopach narażeni byli na trudne warunki atmosferyczne, które sprzyjały powstawaniu tak zwanej stopy okopowej (w wyniku długotrwałego noszenia butów powstawały odmrożenia, niedokrwienia, opuchlizny, co mogło skończyć się martwicą), odmrożeniom i szerzeniu się chorób takich jak dyzenteria czy tyfus. W armii brytyjskiej straty z powodu chorób zakaźnych były dwudziestokrotnie wyższe niż w wyniku działań bitewnych.
Naszym zajęciem poprzez lata całe było robienie trupów: – to był pierwszy zawód w naszym istnieniu. Nasza wiedza o życiu ogranicza się do śmierci. Cóż jeszcze ma się stać potem? I cóż będzie z nami? (…)
Mamy za sobą kilka dżdżystych tygodni – szare niebo, szara rozpłynniona ziemia, szare umieranie. Kiedy wyjeżdżamy naprzód, wilgoć przenika nam już poprzez płaszcze i odzież – i tak trwa to nadal na linii. Nie możemy odetchnąć. Kto ma jeszcze buty, owiązuje je na górze woreczkami z piaskiem, aby gliniasta woda nie przeciekała tak szybko. Karabiny twardnieją, mundury twardnieją, wszystko jest rozpłynnione i roztopione, przesączająca się, mokra, zatłuszczona masa gleby, w której tkwią żółte bajora ze spiralnymi kraśnymi kałużami krwi i gdzie zwolna zapadają się trupy, ranni i ci, co jeszcze pozostali przy życiu. Nawałnica smagająca ponad nami, burza gradowa ułamków wyszarpuje ze splątanej szarzyzny i żółtości spiczaste skowyty trafionych, a w nocy poszarpane życie z jękiem i utrudzeniem przewala się ku milczeniu. Dłonie nasze są ziemią, ciała nasze gliną, a oczy nasze kałużami dżdżu. Nie wiemy, czy jeszcze żyjemy.
Na Zachodzie bez zmian, E.M. Remarque
H1N1 – biologiczne zagrożenie
Ogrom śmierci wskutek działań wojennych był dla społeczeństwa bolesny, a tuż za rogiem czaiła się epidemia. Przemieszczanie się wojsk bardzo służyło ekspansji wirusa H1N1. Nie do końca wiadomo, gdzie na hiszpankę zachorował pierwszy człowiek. Czy to była Kanada? Czy to była Rosja, Chiny? Jej żniwo było jeszcze większe: w cierpieniach zmarło ponad 100 milionów ludzi, także cywilów. Na froncie chorowały setki tysięcy wojskowych, ale informacje te nie przedostawały się do powszechnej świadomości wskutek działania cenzury.
Zapomniana pandemia, przykryta szałem Wielkiej Wojny, była jednak największą w dziejach ludzkości.
Służby miejskie wiedziały, z którego domu należy zabrać ciała, lecz wkrótce było ich tyle, że trzeba było układać je na trawnikach i chodnikach. Księża nie nadążali z odprawianiem pogrzebów, a grabarze z kopaniem grobów, do pracy trzeba było zaprząc więźniów. Wkrótce miasto obiegły upiorne pogłoski o grzebaniu ludzi żywcem, o rabowaniu i gwałceniu zwłok. Zachorowała jedna trzecia z liczącej 1,2 miliona populacji, według oficjalnych statystyk zmarło 15 tysięcy mieszkańców, a tak naprawdę do dziś nikt nie wie, jak duże żniwo epidemia zebrała w dzielnicach będzy – fawelach.
Największa. Pandemia hiszpanki u progu niepodległej Polski,
W takich warunkach nie było szans na godne pożegnanie zmarłego. Świątynie, gospody i pociągi towarowe były improwizowanymi szpitalami. Brak procedur sanitarnych i wiedzy na temat przyczyn choroby sprzyjał roznoszeniu influenzy.
Najbardziej zagrożeni byli ludzie w sile wieku (ich odporność była większa, więc układ immunologiczny ostrzej odpowiadał na obecność chorobotwórczych wirusów, a gwałtowna reakcja organizmu niosła śmiertelne niebezpieczeństwo, na przykład krwotoków wewnętrznych), co dodatkowo zwiększało panikę wśród ludzi.
Niewypowiedziane tragedie
Żołnierze, dotknięci okropieństwami wojny i epidemii nierzadko przechodzili poważne kryzysy psychiczne. Kontakt ze śmiercią był wszechobecny, a na przeżywanie żałoby w wojsku nie było miejsca: żołnierz, załamany czy nie, musiał stawić się na musztrze.
Bibliografia
Europa, Davies, Znak
Doświadczenia żołneirskie Wielkiej Wojny. Studia i szkice z dziejów frontu Wschodniego I wojny światowej, red. Michał Baczkowski i Kamil Ruszała, Historia Iagellonica
Świadkowie. Zapomniane głosy. Pierwsza wojna światowa, Max Arthur
Próba apokalipsy, Krzysztof Wyrzykowski
Do piekła i z powrotem. Europa 1914-1918, Ian Kershaw
Tekst: Olga Geppert