Odejście królowej ludzkich serc, lady Di
Księżna Diana, była żona księcia Walii Karola, zginęła 31 sierpnia 1997 roku. Cały świat był wstrząśnięty. Tragiczny wypadek miał miejsce w Paryżu. Samochód uderzył w 13. filar tunelu Alma. Pasażerowie prawdopodobnie uciekali przed paparazzi, którzy podążali za księżną w drodze z hotelu Ritz. W samochodzie, oprócz Diany, byli także jej partner Dodi Al-Fayed, jego ochroniarz oraz kierowca. Po wypadku Diana była przytomna. Według doniesień prasy do fotografów zdołała powiedzieć słowa O Boże, co się stało? Fotoreporterzy nie wahali się robić zdjęć, mamy zatem pokaźną dokumentację.
Prasa, nie tylko brytyjska, szeroko komentowała tragedię. Do tej pory ukazują się artykuły na temat życia i śmierci księżnej.
W prasie można odnaleźć również wywiady z osobami, które przybyły na miejscu wypadku. Jednym z nich był lekarz Frederic Mailliez, który poinformował prasę o tym, w jakim właściwie stanie znajdowała się księżna Diana. Z innego wywiadu, tym razem ze strażakiem, żądni informacji wielbiciele Królowej Serc mogli dowiedzieć się między innymi tego, że to on pomógł Dianie wydostać się ze zmiażdżonego auta, a także przeniósł ją do karetki. Zdradził prasie tajemnicę ostatnich słów Diany oraz stwierdził, że w karetce księżna wyglądała praktycznie normalnie.
Śmierć Diany oraz dni poprzedzające uroczystości pogrzebowe były niezwykłym spektaklem. Miłośnicy królowej serc wyszli na ulice i składali kwiaty przed różnymi miejscami kojarzonymi właśnie z Dianą, o czym wspomina między innymi Dariusz Rosiak:
“Jesteśmy narodem w stanie szoku, żałoby, smutku” – powiedział nazajutrz kompletnie zdruzgotany premier Tony Blair i następne kilka tygodni miały w nadzwyczaj dobitny sposób potwierdzić te słowa. W ciągu dosłownie kilkunastu godzin rezerwa, a niekiedy cynizm, z jakimi nie tylko bulwarowe media, ale miliony Brytyjczyków traktowały Dianę, zmieniły się w dramatyczny wybuch emocji, który nie miał sobie równych w brytyjskiej historii.
Przez cały tydzień od śmierci do pogrzebu księżnej przed bramami jej domu, pałacu Kensington, czuwały wielotysięczne pielgrzymki zapłakanych Brytyjczyków. Zebrano kilka milionów wiązanek kwiatów, a trawniki Kensington Gardens zmieniły się w ciągu jednej nocy w kolorowe kobierce. Ludzie dawali upust rozpaczy i gniewowi, atakując ekipy telewizyjne i wypisując na kartkach hasła pełne nienawiści do rodziny królewskiej. To media na spółkę z rodziną uznawano za winnych śmierci “Księżnej Narodu”.
Śmierć księżnej Diany była od początku szeroko komentowana w prasie światowej. Od momentu samego wypadku aż po kolejne rocznice prasa rozpisuje się na temat możliwych przyczyn tej tragedii, przywołując coraz to nowe teorie spiskowe. Jedną z najbardziej rozpowszechnionych jest ta, która w bezpośredni sposób obwinia samą rodzinę królewską. Zwolennicy tej teorii znajdują jej potwierdzenie nie tylko w sposobie zachowania księcia Walii czy królowej Elżbiety w stosunku do Diany, ale również we wcześniejszych wypowiedziach księżnej. W wielu wywiadach wspominała ona bowiem o tym, że ktoś (w domyśle: Karol/rodzina królewska) czyha na jej życie. Wielu znawców brytyjskiej monarchii twierdzi, że księżna Diana – z uwagi na swój styl życia oraz wyraźne nieprzystosowanie się do panującej etykiety, stanowiła zagrożenie dla całej struktury monarchii.
Pojawiły się również głosy krytykujące media, które w pewien sposób zaszczuły księżną Dianę. Paparazzi zostali szybko obwinieni nie tylko za wypadek samochodowy Diany, ale również za wiele niedogodności, które musiała znosić jako osoba publiczna. Faktem jest, że zainteresowanie mediów było na niezwykle wysokim poziomie – ścigano się wręcz w tworzeniu coraz to bardziej kompromitujących zdjęć czy wymyślano plotki i skandale, które z pewnością utrudniały codzienne życie.
Pogrzeb Diany był również wydarzeniem medialnym. Uroczystość odbyła się 6 września 1997 roku w opactwie westminsterskim – uczestniczyli w niej nie tylko członkowie rodziny królewskiej, ale też zaprzyjaźnieni z księżną artyści, na przykład Elton John. Dianę Spencer żegnały tysiące ludzi, którzy wyszli na ulicę i uroczyście pozdrawiali żałobny kondukt. Pogrzeb był również transmitowany w telewizji – według danych stacji BBC oglądało go 2,5 miliarda ludzi na całym świecie.
Tekst: Karolina Kucharczyk